poniedziałek, 1 lipca 2013

iPad nie ogłupia!

Spotkałam się z opinią bardzo wielu rodziców, że dostęp do nowych technologii (w tym telewizji, komputera, tabletów, telefonów komórkowych itd.) to rzecz nieodpowiednia dla dzieci i że to samo zło.





Przez pierwszy rok dość ograniczałam dziecku dostęp do telewizji - nie rygorystycznie, bo oglądaliśmy wiadomości i raz na jakiś czas filmy, ale nie było sadzania dziecka przed elektroniczną nianią. Ale w sposób wybiórczy pokazywałam Ryśkowi świat z YouTuba - nie tylko filmiki dla dzieci, bo tych akurat było niewiele, ale także jak zdmuchnąć świeczkę, jak się jeździ na deskorolce, co to jest helikopter (nawet jak było go słychać, Rysiek nie chciał spojrzeć w niebo, a dzięki filmowi zrozumiał, że helikopter lata. Miał wtedy jakieś pół roku). Poza tym bajki w innych językach to idealne naturalne środowisko do nauki. I tak się właśnie dzieje u nas w domu. I nie uważam, żeby było to ze szkodą dla dziecka. W końcu można mu pokazać świat, którego nie bylibyśmy w stanie odwiedzić i w ciągu dwóch lat pokazać naszemu dziecku spory fragment tego świata. Przecież to my wiemy, co pokazać, możemy to kontrolować i sterować zainteresowaniami.


Dzięki licznym aplikacjom na iPada można mieć wiele różnorodnych zabawek (puzzli, układanek, sorterów, nauki kolorów, słówek, obrazów słynnych malarzy, architektury świata, świata flory i fauny itd. i to w ciekawej, multimedialnej formie) w jednym wygodnym miejscu. I jakże to pomocne podczas lotu samolotem.

Powyżej Rysiek kończy "czytanie" ToyStory po angielsku. Lektor czyta, tekst jest podświetlany wraz z tempem czytanego słowa. A teraz nasz dwulatek bez problemu mówi po angielsku całe zdania: "Sherif Woody to the rescue! To infinity and beyond!". Zna hiszpańskie i angielskie nazwy niektórych zwierząt...


Nie dam sobie wmawiać, że tylko proste zabawki czegoś uczą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz