środa, 3 lipca 2013

Lew salonowy

Często w domu przygotowujemy sobie tymczasowe place zabaw. Rozkładamy tunel, kręcimy się w fotelu, jeździmy na krześle, w pudle, na kocu, dywaniku. Do tego mamy huśtawkę, na której się wygłupiamy, dyndadło, na którym wisimy i konia na biegunach. Kiedy Rysiek już się wyszaleje na takim placu zabaw, rzadko kiedy jest marudny albo znudzony.





Ale prawdziwa frajda zaczyna się wtedy, kiedy wreszcie można sobie pobiegać i poskakać po kanapach z prędkością światła.


 
 
 

 
 
Szczególnie dobrze, kiedy ma się skrzydła!
 
 





Na koniec świata i jeszcze dalej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz