sobota, 11 kwietnia 2015

Kazimierz Dolny z dzieckiem

Już kiedyś pisałam o Kazimierzu Dolnym i o dzieciach ---> KLIK. Tym razem podchodzimy do miasteczka w bardzo sprzyjających okolicznościach. Jest wiosna, to pierwszy tak ciepły okres w tym roku, jest jeszcze przed sezonem i nie ma weekendu. I jest naprawdę w porządku. Czwartek i piątek to całkiem dobre dni. Ale musicie liczyć się z tym, że z powodu powyższych warunków nie zjecie tam, gdzie chcecie, ale tam, gdzie akurat jest otwarte. Planowaliśmy kuchnię gruzińską, zjedliśmy flaki. Dobre, a w Knajpie Artystycznej nawet był przewijak (wyjątek jak na tutejsze warunki) i gry planszowe --->KLIK. Prawdę powiedziawszy oprócz pensjonatu "Kazimierzówka" ---> KLIK, to jedyne znane mi miejsce przyjazne dzieciom. W "Kazimierzówce" jest ogólnie dostępna restauracja, a w ogrodzie plac zabaw z trampoliną i huśtawkami.





Przy sprzyjającej pogodzie trzylatek ma tu o wiele więcej do robienia niż zbuntowany dwulatek z ogromną potrzebą biegania. Można zajść po prowiant do piekarni, zrobić sobie przy okazji pamiątkowe zdjęcie na kogucie i ruszyć w wąwozy, na Górę Trzech Krzyży, na spacer w stronę promu, by przepłynąć na drugi brzeg lub wspiąć się na zamek i basztę. Można także zjeść pyszne lody na rynku.








Spacer poza sezonem, poza weekendem i poza centrum (czyli okolicami rynku i nadwiślańskiego deptaka) jest prawdziwą przyjemnością. Szczególnie wiosną, w piękny i ciepły dzień. Gdy wszystko, dosłownie wszystko kwitnie: fiołki, zawilce, przylaszczki, forsycja, w przydomowych ogrodach magnolie i ałycze, chińskie śliwy i drzewa migdałowe. Jest przepięknie i kolorowo. Ale uwaga! Nawet poboczna i ukryta dla większości turystów ulica Szkolna bywa uczęszczana przez jeżdżące naprawdę szybko auta. Trzeba być ostrożnym.






Kazimierz zdecydowanie nie jest miasteczkiem dla ludzi z wózkiem. Nieważne czy macie x-landera na wielkich pompowanych kółkach, czy drobną spacerówkę - z żadnym z nich nie będzie Wam wygodnie manewrować i poruszać się zarówno w obrębie rynku i okolic, jak i w wąwozach. Pozostaje nosidło lub chusta. Jedyną trasą spacerową dla wózkowiczów jest bulwar nadwiślański. Ale tam żadnej wyjątkowej atrakcji nie zazna starsze rodzeństwo. A na pewno nie za każdym razem i w Kazimierzu jest wiele innych ciekawych miejsc godnych odwiedzenia, więc warto pamiętać o tym jeszcze przed planowanym wyjazdem.





Nie przeczę, że Kazimierz jest malowniczy. Ale naprawdę ludziom z dziećmi polecam go wyłącznie poza dniami szczytu najazdowego. Nawet w tę przedsezonową sobotę ruch uliczny był tak duży, że w pewnym momencie, mimo wiatru, uliczki były pełne samochodowych spalin - dosłownie było je widać i czuć. Wtedy warto uciekać do pobliskich Puław albo Janowca. Albo zdecydowanie omijać centrum, udać się nad Grodarz, powiedzmy na ulicę Szkolną, i grać w misie-patysie.





Starsze zmotoryzowane (a raczej zrowerowane) dzieci mają za to możliwość wspaniałych wycieczek rowerowych po okolicznych wąwozach lessowych. O tym na pewno napiszemy za kilka lat. Tymczasem trwały walki z orkami, poszukiwanie Niziołków i wąwozowe zwiady.

Warto zajrzeć do kawiarni "Galeria" przy rynku i kupić "Spacerownik Kazimierz Dolny" autorstwa Macieja A. Brzozowskiego. Tam znajdziecie trasy różnorodnych spacerów, ciekawostki o miasteczku, ludziach i budynkach.

Było pięknie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz