środa, 13 maja 2015

Rodzina, ach rodzina...

Michał Rusinek przez wiele lat był sekretarzem Wisławy Szymborksiej. Aż w końcu, jakiś czas temu, chwycił się za poezję sam. I nieźle mu wyszło. Pierwsza jego książka "Wierszyki domowe" - przezabawna i miła w odbiorze - wcale nie odstaje od drugiej. "Wierszyki rodzinne" - to jak sam Rusinek pisze - zbiór wierszyków dość swobodnie oparty na życiorysach jego rodziny. I rodziny ilustratorki - czyli Joanny Rusinek (prywatnie siostry autora). Ten duet pokazał, że rodzina może dostarczyć wielu ekscytujących opowieści.


 



Książka nie jest nowością wydawniczą, więc być może już znacie ją na pamięć, a nawet nie chcecie na nią patrzeć. Mamy kilka takich książek. Akurat ta nie jest najulubieńsza, chociaż kilka wierszyków owszem. Ale za to jest w niej coś, co wzbudziło ostatnio szczególne zainteresowanie... Jej ostatnie strony!

Postanowiliśmy zatem, zgodnie z sugestią książkową, zająć się naszą rodziną. I to tylko taką najbliższą. Okazało się, że nasz zbiór jest równie imponujący: mikrobiolog, asystentka, lutnik, plotkarka, artystka, inżynier, księgowa, podróżnik, krawcowa, grafik komputerowy, złota rączka, łasuch, renowator zabytków, marynarz, laborantka, krętacz, polonistka, pan dyrektor, licealista, pisarz, emigrant, uczeń, a nawet Jedi. I bobas! Bobas też! Niektórzy są nawet kilkoma osobami na raz!




Okazało się, że nasze drzewo genealogiczne (zmniejszone, od pradzidków i z pominięciem odnóg ciotecznych babć i dziadków) liczy na razie 27 osób. I nie wszystkie są dobrze znane, a nawet jedna jest nieznana w ogóle, pięcioro spośród pradziadków już nie żyje, ale troje jeszcze żyje i ma się dobrze. Do zeszłej wiosny żyło czworo. Wszyscy dziadkowie i cioteczni dziadkowie oraz reszta składu także w pełnej reprezentacji.


Ponadto do naszego drzewa genealogicznego należy przyszyć jeszcze kilka osób z rodziny przyszywanej, między innymi darczyńcę tej książki. Co oczywiście uczyniliśmy. Przyszywani zostali przyszyci dosłownie. Ale w sercu są tak samo ważni jak rodzina z krwi. Albo i ważniejsi.


Narysowanie drzewa genealogicznego nie było zbyt trudne, zawiłości rodzinne, mam przedziwne odczucie, że bardzo dobrze wyćwiczyła to saga "Gwiezdnych Wojen", są dla Ryśka bardzo łatwo przyswajalne. Posunęliśmy się o krok dalej. Postanowiliśmy stworzyć album - książkę o naszych najbliższych. O niektórych jest też jakiś krótki wierszyk.






A Wy? Już bawiliście się w odnajdywanie, poznawanie i porządkowanie Waszych przodków? Mój dziadek Tadek mówił o nich wyłącznie "zadkowie", bo przodkowie, jak twierdził, to bardzo głupie słowo. A o moich dziadkach pisałam kiedyś tutaj ---> KLIK



Jeżeli jeszcze nie macie drzew, to bierzcie się do roboty, przeszperajcie Wasze zasoby zdjęciowe. Okazuje się, że babcia pokazywała kiedyś język, dziadek jest podobny do dinozaura, pradziadek miał sweter z jeleniem, a prababcia w szklarni doglądała konopii, pływało się kiedyś na kajaku z żaglem, a czarno-białe zdjęcia mają taki niesamowity zapach.




Do zabawy i rozmów zachęciła nas książka:
Michał Rusinek , "Wierszyki rodzinne"
Wydawnictwo Znak Emotikon, 2013.


A nasz ulubiony wierszyk to ten o marynarzu.


Wpis ten powstał w ramach projektu blogowego Przygody z książką ---> KLIK.





7 komentarzy:

  1. Ostatnio gdzieś ją widziałam i zastanawiałam się nawet przez chwilę czy nie wrzucić jej do wirtualnego koszyka:) U nas jeszcze przyjdzie czas na drzewko bo córka za mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierszyki są naprawdę zabawne. I dobre literacko. WIęc polecam z czystym sercem i sumieniem :-)

      Usuń
  2. Bardzo fajny pomysł na rozwinięcie zadania z książki, a i rodzina dużs i barwna :) Sama książka intrygująca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy obie (wierszyki rodzinne i domowe) i czytamy z przyjemnością. Zawiłości rodzinne na przykładzie Star Wars nieźle mnie rozbawiły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja Córcia bardzo lubi wierszyki więc zapewne ta książeczka spodobałaby się Jej :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny pomysł na zgłębianie tajników drzew genealogicznych. tak długo się zbieram do tego tematu, a tu sama trafia w moje ręce książka, która może nas rzucić w rodzinne przygody! Dzięki za trop :)

    OdpowiedzUsuń
  6. My mamy tę pierwszą. Jedna z moich ulubionych książek na półce dzieci. Niestety ich nie. Cóż czynić, może kiedyś się przekonają :)

    OdpowiedzUsuń