W tym roku najpierw wymieniam Dzień Dziadka, bo zawsze Babcie mają pierwszeństwo. A nie wszędzie tak jest. Jako dziecko najbardziej na świecie kochałam właśnie Dedka, mojego dziadka od strony mamy. Gdy zastanawiam się dlaczego, to myślę, że dlatego, że dawał mi największą wolność, był bardzo wyjątkowym dorosłym, bo miał w sobie dużo bezradności dziecka i zarazem umysł naukowca. A do tego czasem pozwolił wejść sobie na głowę, a czasem zabrał mnie w jakieś zakazane miejsce - jak piwiarnia... :-) Wiecie jaki był mój dziadek? Był właśnie TAKI ---> KLIK
Moja Dzińdzia była też wyjątkowa - jak każdy człowiek. I bardzo kochana. ---> KLIK
Wydaje mi się, że każdy ma jakiegoś wielkiego przyjaciela z dzieciństwa, a moimi przyjaciółmi naprawdę i bez dwóch zdań byli dziadkowie.
A Rysiek? Też bardzo kocha swoich dziadków, choć nie widuje ich tak często, jakbyśmy wszyscy tego chcieli. Ale myślę, że każdego z dziadków traktuje zupełnie inaczej i z każdym ma jakieś swoje sekrety i swoje układy. Ten komety ogląda w komputerze najchętniej, z tamtą sobie robią przytulasy, a jeszcze z kolejną fajnie pójść na spacer. A tak naprawdę, to trzeba się go będzie zapytać za kilka lub kilkanaście lat, co pamięta najlepiej.
Tymczasem zabraliśmy się za laurki. W tym roku wykonane pierwszy raz całkowicie samodzielnie! Co prawda podpowiedziałam technikę, ale wykonanie 100% w rękach małego artysty! Zrobiłam jedynie dwie rzeczy - zawiązałam kokardkę oraz nacięłam papier na zdjęcia.
Potrzebne są następujące rzeczy:
- rolka od papieru toaletowego
- farba plakatowa
- kartki kolorowego papieru
- flamastry
- nożyk do papieru
- dziurkacz
- wstążka
- piękne zdjęcia wydrukowane przez #instadruk
Bardziej zaawansowani mogą robić odciski łapką. :D
A potem czas na twórczość spontaniczną - u nas powstawały portrety - taty i dziadka oraz jakieś kompozycje pieczątkowo-flamastrowe. Pchły, serca, żaby i takie tam.
Dziurkowanie dziurkaczem - czyli sama frajda. Dzięki dziurkom łatwo można zrobić prawdziwy prezent! Taki z kokardką!
Efekt końcowy to uzupełnienie laurki przez niezbyt szkodliwą ingerencję nożyka do papieru, nacinamy dzieło sztuki w taki sposób, żeby prawie nie było tego widać i wkładamy jakieś czaderskie zdjęcie wnuczęcia. Może sobie je potem babcia oprawi albo do albumu wklei?
No i trzeba przewlec jeszcze wstążeczkę - żeby nie było wątpliwości, że to naprawdę jest prezent!
A ponieważ babcie zapewne pojawią się u nas dopiero za kilka dni, to zaplanowana część jadalna prezentu będzie wykonana chwilę później - o tym będzie kolejny post.
Zdrowia i radości dla WSZYSTKICH BABĆ i DZIADKÓW!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz