Tak! Moje dziecko ogląda telewizję (bajki, filmy, programy edukacyjne i filmy dokumentalne BBC - głównie te o dinozaurach). I oglądało od mniej więcej pierwszego roku życia - zaczynaliśmy od dwu-trzyminutowych.
Jak do wszystkiego, i do oglądania filmów/telewizji trzeba dziecko przygotować. Jak ze wszystkim obowiązuje zasada małych kroczków. Czyli najpierw krótkie fragmenty, potem dłuższe - itd. Czy dzięki temu moje dziecko ma "zryty mózg"? Nie jestem pewna (rzeczywiście odstaje w tym i tamtym od normy czasem, ale nie znam dziecka podręcznikowego ani jednego, tak jak i dorosłego ani jednego), ale nie ma problemów z orientacją przestrzenną, mową, sikaniem w nocy, stresem, zgrzytaniem zębami i zaburzeniami widzenia, koncentracją i nadpobudliwością, jak to piszą różni w różnych (zresztą licznych) artykułach.
Nie o to chodzi, że uznaję telewizor za nianię. Zawsze (lub prawie zawsze - wyjątki stanowią już obejrzane niejeden raz filmy) ktoś dorosły ogląda telewizję z dzieckiem. W wypadku gdy film dziecko ogląda kolejny raz samo, zawsze ktoś jest w pobliżu (i wie o co chodzi).
1. Oglądamy razem, tłumaczymy, obserwujemy reakcję dziecka i reagujemy. To znaczy, że w momentach dla dziecka strasznych przytulamy, pocieszamy i gdy trzeba wyłączamy. To także znaczy, że komentujemy zachowania - kto jest zły, podły albo przebiegły, kto miły i dobry itd. Jeśli coś jest według nas głupie (tak! Głupie!) mówimy o tym - dla mnie głupią bajką są Kucyki Pony i jak tylko się zaczynają mówię o tym i przełączam. Indoktrynacja? Trudno! Podobnie czasem się zdarzają bajki syfy czyli tak ohydnie zrobione, brzydko zilustrowane i niechlujne - że też o tym mówię. Indoktrynacja? Trudno!
2. Dobieramy bajki według swoich zasad. Niekoniecznie jest to sugerowany wiek, może być to tysiąc innych rzeczy - wyznanie, światopogląd, długość trwania, stosowane słownictwo, estetyka albo przydatność (np. do nauki języka). My mamy bajki poukładane na dysku, wiemy, które bajki rozbawią, poprawią humor, a które czegoś tam uczą. Gdy była u nas faza dinozaurów to wręcz wyszukiwaliśmy programy o dinozaurach (także na BBC i Discovery! Dodam, że dziecko teraz ma 3lata, a okres największej fascynacji paleontologią to 2,5roku). Nie puszczajmy bajek dla zabicia czasu tylko po coś (i wiedzmy po co), a pomogą zamiast kraść czas.
3. Ograniczamy czas oglądania. Na wstępie umawiamy się co będzie oglądane, w jakiej ilości. Nie odciągamy w połowie (a Wy lubicie przerwać film w najlepszym momencie?), przestrzegamy zasad.
4. Telewizor zwykle jest wyłączony, włączamy go na określone programy lub na film. A jakie to ma znaczenie? Takie, że pokazuje, że jest czas na telewizję, na spacer, na sport, na naukę, na zabawę, na jedzenie i na inne takie. Że telewizor to nie radio z obrazem (radia także słuchamy, podobnie jak słuchowisk czy muzyki, kiedy malujemy lub lepimy z klocków).
5. Oprócz telewizora istnieje 1000 innych ciekawych rzeczy, nie każdy ma telewizor, nie zawsze można go włączać. Jeśli będziemy zawsze przestrzegać tej zasady, że jak są goście, że jak się je, że... Itp. telewizor jest wyłączony, to raczej nie będzie problemu z wymuszaniem. Jeżeli zaproponujemy wybór innych ciekawych zajęć (na przykład u nas ostatnio super ciekawe okazało się rozpakowywanie zmywarki, to wcale nie musi być balet ani kravmaga), to telewizor wcale nie zwycięży.
6. Wolimy czytać i obejrzeć dobry film niż oglądać telewizję. Czyli dajemy przykład. Jeśli sami ograniczacie oglądanie telewizji, czytacie, słuchacie muzyki, chodzicie z entuzjazmem na spacery i do muzeów, to Wasze dziecko prawdopodobnie powieli te zachowania. Często słyszę "Mamo, a może poczytamy", "Mamo, a może polepimy z plasteliny?", "Mamo, a pójdziemy dziś do muzeum?". I słyszę też: Mamo, włączysz mi Wall-E? (Rumcajsa, Krecika, Samoloty i tak dalej). Bardzo rzadko słyszę po prostu "Mamo, włącz mi telewizor!" I wiem, że to dlatego, że tak się do tego wspólnie przygotowaliśmy. I jestem szczęśliwa, że mogę z moim trzylatkiem (i trzy miesiące) przeczytać Calineczkę, obejrzeć ekranizację i o tym porozmawiać! I że mogę z moim trzylatkiem usiąść, obejrzeć program informacyjny, po którym (a częściej w trakcie) usłyszę pytania - co to jest społeczeństwo, gdzie jest Grecja albo co to zadłużenie.
7. Rozmawiamy o filmach. Zaczęliśmy od opowiadania treści, a teraz możemy porozmawiać i o sensie. Nie, nie robię z trzylatkiem analizy dzieła filmowego i nie zastanawiam się z nim nad poświęceniem ojcowskim w "Królu lwie". Ale gdy syn zapytał mnie co to znaczy, że Mustafa żyje w Simbie to tłumaczyłam, jak się da dziecku wytłumaczyć. I o tym, że w człowieku drzemie wielka siła i moc też rozmawialiśmy, po obejrzeniu krótkiego kawałka Harrego Pottera (jakieś 10 minut), i o tym, że miłość może uskrzydlać (po filmie "Rio", gdy główny bohater nagle, po prawdziwnym pocałowaniu ukochanej nauczył się w końcu latać). I o mnóstwie innych spraw. Pewnie o niektórych byśmy i tak rozmawiali, a o innych być może nie (albo nie teraz). No i co? Nadal to oglądanie telewizji to samo zło?!
8. Są takie filmy jak "Baraka" i "Samsara", pełne barwnych, ruchomych obrazów, które pokażą dziecku świat, jakiego nie pokażecie mu sami. Chyba że jesteście globtroterami z dzieckiem, macie full czasu i pieniędzy na zwiedzanie świata i jednoczesne dbanie o siebie, dzieci, swój rozwój i swoje pasje. Ja nie byłam nigdy w Azji (a chciałabym) i na razie się nie wybiorę, ale chętnie zobaczę w super jakości malownicze pagody, pomniki Buddy i mnichów z Shaolin. Mogę to także pokazać dziecku - tak jak mi babcia pokazywała pocztówki z pomnikiem Kopernika pod Pałacem Staszica. I od tego moje dziecko ma zgłupieć? Wątpię!
9. Nie oglądamy przy dziecku programów dla niego nieodpowiednich. Jeśli mamy ochotę na film dla nas i tylko dla nas, to czekamy aż dziecko zaśnie. To, że dziecko nie patrzy w ekran z gębą rozdziawioną jak przy Kreciku, nie znaczy, że nie widzi i nie słyszy (nawet jeśli akurat jest rycerzem i walczy ze swoimi smokami).
Tak! Pozwalam oglądać dziecku telewizję, filmy i wybrane filmiki na YouTube. Tak! Cieszę się, że mogę pójść z dzieckiem do kina i mam potem w domu przez tydzień pirata/rycerza/pilota. Tak! Cieszę się, że moje dziecko obejrzało "Alicję w krainie czarów" w dwóch różnych wersjach i woli ekranizację Disneya niż Burtona (i wie i mówi dlaczego - "bo tamta nierysunkowa jest trochę straszna czasami").
Nie! Nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu, nie uważam, że robię krzywdę, bo oprócz oglądania rozmawiamy, bawimy się, lepimy, pomnażamy naszą wiedzę, ruszamy się, gotujemy, biegamy, skaczemy...
A może i on kiedyś zrobi jakiś film właśnie dzięki temu, że już sporo ich obejrzał? A może dzięki Wallecowi i Gromitowi tak bardzo interesuje się robieniem wynalazków? A może to przez Alicję chce być znikający i wierzy, że się pomniejsza i zwiększa? A może to Buzz Astral go zainteresował kosmosem? A może to dzięki Simbie zna zwierzęta sawanny i śpiewa pod nosem "Miłość rośnie wokół nas!"
Wasz wybór - jak ze wszystkim - ale proszę nie straszcie, że telewizja to zło, a dwulatek musi oglądać Teletubisie czy tam inne. To Wy macie władzę nad telewizorem i wpływ na to, co Wasze dziecko będzie lubiło oglądać (tak jak robić, jeść czy rysować), tylko jak ze wszystkim - trzeba na to poświęcić sporo czasu. Dzień pomieści i obowiązki, i przyjemności, i odpoczynek, i film (program) i nudę (!) chociaż dzieci z wyobraźnią najbardziej czekają na nudę, bo wtedy najlepiej się bawią!
Adios!
fajne
OdpowiedzUsuń.
OdpowiedzUsuńTelewizor zawsze człowieka rozleniwia :) Ja to wiem, teraz to już w ogóle bo chcę sobie kupić taki duży i na taki uchwyt do ściany przymocować https://www.oleole.pl/uchwyty-do-telewizorow.bhtml . Będzie jak w kinie, a teraz jeszcze jesień to się człowiekowi z kanapy wstać w ogóle nie będzie chciało
OdpowiedzUsuńNo rozleniwia troszkę ale jest dużo fajnych ciekawych programów. ja się tak relaksuję i co dzień telewizor włanczam. Zawsze szukam programów z których coś nowego się dowiem coś nowego się nauczę.
OdpowiedzUsuńPrzydaje się telewizor.
OdpowiedzUsuńArgumentów bardzo dużo. Sam telewizora bym nie skreślał, przydaje się. Lubię sobie w wolnym czasie obejrzeć coś ciekawego, na przykład jakiś fajny serial. A tych nie brakuje.
OdpowiedzUsuń