poniedziałek, 3 lutego 2014

Zimowe kule

Do tych zimowych kul się przymierzaliśmy i w zesłym roku, ale jak je odkryliśmy, to było już za ciepło i mimo mrozu nie udało nam się uzyskać oczekiwanego efektu. Ale tym razem poszło dużo lepiej. Co prawda na razie tylko jedna kula zamarzła do końca, ale czekamy i na pozostałe.






Potrzebny jest tylko balon i woda. A także mróz na dworze i odrobina cierpliwości. :-)





Zupełnie niechcący i niezamierzenie powstał dołek dokładnie w rozmiarze świeczuszki tea-light!






Piękna kula, w sam raz do lizania!



 


Niestety nie mamy ogrody, ale gdybyśmy mieli, to zrobilibyśmy sobie kilka świeczników i wieczorem palilibyśmy świece znaczące drogę do domu.






Pozdrawiamy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz