Zabawy, o których napiszę poniżej, służą do rozwijania wyobraźni. Można je wykorzystywać w sytuacjach, gdy dziecku się bardzo nudzi (kolejka, przychodnia, podróż), bo nie wymagają niczego materialnego.
1. Kim jestem?
To zabawa w zgadywanie. Wymyślamy sobie na przykład jakieś zwierzę, zawód, członka rodziny i mówimy po jednym krótkim zdaniu opisu, zaczynając od mniej oczywistych cech, a kończąc na najoczywistszych. Wersja dla najmłodszych to naśladowanie odgłosów zwierząt i pytanie - to kim jestem? Można się bawić także w wersji ekstra - z wymyślaniem nowych, nieistniejących naprawdę stworów. "Jest blady, zielony i lubi jeść banany. - Bladaczek małpiszon."
2. Co jest za ścianą?
To zabawa w wymyślanie. Możemy siedzieć w pokoju i zastanawiać się, jak jest u naszego sąsiada (może wiemy, ale w dzisiejszych czasach mało prawdopodobne). Jakie ma meble, jak są poustawiane, co ten sąsiad teraz robi. W wersji extra możemy wymyślać nowe światy zza ściany, niesamowite, niespotykane, nieistniejące, ale bardzo złożone. Spróbujcie!
3. Co to za dźwięk?
No tak, czasem gdzieś coś zapiszczy, gdzieś coś stuknie, burczy w brzuchu. Posiedźcie w ciszy i zobaczcie jak wiele dźwięków nas otacza. Można oczywiście mówić, co to za dźwięki i skąd się wzięły, ale żeby rozwijać wyobraźnię można też wymyślać. Co tak puka? Pukacz. A kto to jest? - i tak dalej, bez końca.
4. Wierszyki o niczym, a jednak o czymś
To zabawa jezykowa, skojarzeniowa. Można tworzyć rymy, ale nie koniecznie. Można zapisywać, ale radzę przy okazji ćwiczyć pamięć i zapamiętywać. Każda kolejna osoba dodaje jakieć nowe słowo, dorosłe osoby mogą poprowadzić zabawę tak, żeby zachowac sens gramatyczno-logiczny, albo wręcz przeciwnie, pozbawić sensu z naszego normalnego świata i przenieść się w świat mówiących pierogów albo latających uszu, które słyszą kolory i nosów rosomaków, które jedzą galaretkę z błota. Ot, tak dla przykładu.
5. Na tym się siedzi.
Ta zabawa ma wiele wariantów, można zresztą kupić grę planszową pt. Pictureka, ale niekoniecznie. Wymyślamy jakieś hasło - np. na tym się siedzi. I wymieniamy krzesło, fotel, ale może też pieniek, pupa albo... pies, żyrandol - itd. Nie hamujcie wyobraźni dziecka, pozwólcie mu puscić wodze fanazji i jeszcze wiecej spróbujcie to sobie wyobrazić, a może narysować. Gwarantowana kupa śmechu!
Pozdrawiamy, życząc dobrej zabawy.
P.S. A Wy macie jakieś zabawy bez niczego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz