czwartek, 28 marca 2013

Jajo z jajem

Do Wielkanocy już tylko kilka dni, a my jesteśmy w polu z przygotowaniami. Chyba to dlatego, że wciąż ten śnieg za oknem. W ogóle nie czujemy wiosny, chociaż jakiś czas temu szukaliśmy jej na dworze. Zupełnie zapomnieliśmy o wysianiu rzeżuchy.

Dziś malujemy jajka. Niełatwa to zabawa.






Po pierwsze jajka są po to, żeby je po ugotowaniu tłuc łyżeczką, co sprawia taką ogromną przyjemność!
Po drugie jajka są po to, żeby je obierać ze skorupki małymi sprytnymi paluszkami...
A po trzecie jajka są po to, żeby je jeść.

A tu nagle malowanie jajek. To by jeszcze może i przeszło. Ale żeby potem ich nie tłuc łyżeczką? Dziwne...


A ile to jest te 5 minut? Jak tyle wytrzymać? Może trzeba śledzić piasek przesypujący się w klepsydrze. A może czekać, aż minutnik zadzwoni. Albo jak alarm zapiszczy. Śledzenie cykającego zegara jest niewykonalne przez tak długi czas. Nuuuuuda!


Za to potem zrobiło się jeszcze ciekawiej. Jajka mają oczy! I dzioby!




O rety! o rety!














Na koniec odbyliśmy kilka niezwykle filozoficznych rozmów. Ryszard twierdzi, że pierwsza była bezspornie kura.



Pisanki, kraszanki, wyklejanki, malowanki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz