Kto się bawił przy śmietniku, ręka w górę! Po pierwsze śmietnik zawsze dostarczał jakichś niesamowitych znalezisk - mieliśmy autobus ze starej ramy od łóżka, kierownicy oraz jakichś innych elementów (a teraz ręka w górę, kto dziś widział na śmietniku kierownicę!) - przyśmeitnikowe skarby to był dziecięcy raj rozwoju kreatywności. A teraz wszystko posegregowane, elektrośmieci w ogóle gdzie indziej, gabaryty tylko na początku miesiąca można wystawiać i od razu zabierają, nic nie zalega, z czego tu zrobić autobus!?
Po drugie trzepak! Miejsce fikołków, wiszenia serdelkiem, gadania o niczym z koleżankami, zaczepiania gumy, gdy było się z jedną koleżanką, a także gdy się było samemu z wykorzystaniem pobliskiej ławki. A teraz ręka w górę, kto ostatnio trzepał dywan?
Ostatnio szliśmy sobie w sobotę między blokami i nagle, ku naszemy zaskoczeniu, pojawił się ten hałas z dzieciństwa. Łup, łup, łup. A Rysiek do nas: "Słyszeliście, słyszeliście ten dźwięk!? To była bomba, to bomba wybuchła!" I wiecie co? Musieliśmy mu pokazać pana, który na trzepaku trzepał trzepaczką dywan! Tyle nowości na raz, nie do pojęcia! Dziecko wie, co to Taj Mahal, ale w życiu nie widziało jak ktoś trzepie dywan, wyobrażacie sobie to?
Tymczasem w pobliżu tego śmietnika wybudowali nam już drugą siłownię na świeżym powietrzu. Ponieważ lubię chodzić w tamtą stronę na spacer, to zawsze sobie zahaczymy o siłownię. Rysiek śmiga na poniższym sprzęcie, bo to jedyny na którym daje radę coś zrobić sam. A nowa siłownia jest jeszcze lepsza, bo jest i drabinka, i klasyczny gibbon, i rurki do pompek. Ja tam się na razie nei wyrywam, ale widzę, że Ryśkowi i Pawłowi bardzo podpasowało!
Miłego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz