Aż tu nagle na spacerze Rysiek zaczął podchodzić do przypadkowo spotkanych
dzieci i zupełnie jak mała myszka pytał prawie desperacko: "Czy chcesz być moim przyjacielem?"
Zaczęliśmy szukać zajęć dla niego - czegoś ruchowego, bo program artystyczny realizujemy aż w nadmiarze, a energia Ryśka - mimo naszych starań - wciąż jest niespożyta.
I dziś poszli we dwóch pierwszy raz na zajęcia ruchowe "Przez zabawę do sportu". Rysiek wrócił rozanielony, szczęśliwy i z zamiarem pójścia następny raz. I zapowiedział, że będzie wracać często. I choć nie opowiadał, co tam robił (tata grzecznie czekał w poczekalni), to wieczorem powiedział nam wierszyk o czarnej krowie w kropki bordo. O! I o Oli i Ignacym, którzy tam byli!
Teraz jesteśmy już po drugich zajęciach. Poszedł na nie chętniej niż chętnie, zagonił panią do sali zabaw, wyszedł pozytywnie zmęczony i padł. Zajęcia są dwa razy w tygodniu, a on chodziłby co dzień! Bo pani super, bo dzieci super, bo wszystko super!
A zdjęć nie zaprezentuję, bo przebieralnia, jak to przebieralnia, a na salę się nie wpychamy. Jak radzi sobie sam, to jestem szczęśliwa!
P.S. Na zdjęciu krążek do ćwiczenia równowagi kupiony w sklepie Tiger. Po 2 dniach ćwiczy się na nim bez pomocy dorosłych! :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz