Dziś główym wykonawcą byłam ja, a Rysiek mi pomagał, segregując koraliki. Choć i tak większą część czasu bawił się tym razem lego, bo wczoraj tato mu zbudował Sokoła Millenium. Wydaje przy tym dużo dziwnych dźwięków...
Układanie koralików jest równocześnie uspakajające i denerwujące. Powtarzalna praca bardzo uspokaja, ale te koraliki się przyklejają do rąk i potem wywalają te już ułożone... No trochę się trzeba nagimnastykować, żeby nabrać wprawy.
R2D2 powstał jako pierwszy w oparciu o zdjęcie, potem był szturmowiec, którego kopiowałam z koszulki. A C3PO znalazłam na Pinterest (zasadniczo na tak małym zdjeciu, że niewiele mi pomógł, a do tego nie miałam takich odcieni koralików, ale i tak efekt całkiem w porządku).
Poniżej wstawiam zdjęcia koralików na kształtkach - gdyby ktoś chciał zrobić sobie swojego R2D2 albo szturmowca. Można podsunąć dzieciom do odwzorowania.
Po ułożeniu tylko pergamin do pieczenia, żelazko i prasujemy... Ja dla pewności potraktowałam obrazki żelazkiem obustronnie.
A potem to już tylko radość z efektów i kupę dobrej zabawy!
Dit, dit... iiii... eee... dit...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz