wtorek, 1 kwietnia 2014

Praptaki i prehistoria

No i mamy w domu paleontologa! Paleontologa, który chce się uczyć i nie wyobraża sobie tygodnia bez wizyty w Muzeum Dinozaurów. Ja już nie mogę, już mam dość tych spinozaurów, zauropodów i wybuchów wulkanów, ruchów płyt tektonicznych i innych zawiłości prehistorii. Ale udaję, że mi się podoba, czytam co dzień ten sam repertuar 5 książek i wciąż wypożyczamy nowe o dinozaurach, o wulkanach, o praptakach i tygrysach szablastozębych. A kiedy idziemy do Muzeum Ewolucji PAN w PKiN to nie ja oprowadzam Ryśka, tylko Rysiek mnie. I wiecie co - i oczy mi wychodzą, jak on dużo wie na ten temat.









"Mamo, mamo no to chodź, opowiem Ci o tym, jak ryby wyszły na ląd" albo "Zobacz a ta czaska to czaszka tygrysa szablastozębnego, o a tutaj w formalnie salamandra..." - OK!


Żeby nie było, że mieszkamy w muzeach albo ześwirowani fascynujemy się tylko amonitami - nie skądże. Proszę - chodzimy też na plac zabaw. Oczywiście dinozaurowy.   








Także manualne wykopaliska, odkrywanie skamielin i praca w erenie nie jest nam obca. I kompletowanie szkieletów, układanie ich. No po prostu zawód pełną gębą.







 

 

A na BBC Cebeebies pokazują akurat serial "Andy i dinozaury", więc ja jestem oczywiście Hatti (wesoła asystentka i znawczyni dinozaurów), a Rysiek jest Andym. I wciąż naszą blokową windą, będącą zegarem przenoszącym w czasie, cofamy się do prehistorii...



 
Wiedzieliście, że można z dwuipółlatkiem tak rozwinąć jakąś pasję? Ja nie miałam o tym pojęcia...



A o dinozaurach na pewno jeszcze napiszemy!

Raaar!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz