poniedziałek, 3 czerwca 2013

Zrobię Cię w balona!

Dzień Dziecka minął bardzo szybko. Nie wybraliśmy się na żaden festyn, do żadnego Zoo, ani w żadne modne miejsce, gdzie spotkalibyśmy kolejki i tłum. Z założenia Dzień Dziecka był dla dziecka.

Wśród prezentów na Dzień Dziecka zdarzył się jeden, który zmobilizował mnie do zrobienia zabawki, o której już dawno wiedziałam, myślałam i którą chciałam zrobić. Dowiedziałam się o niej podczas zajęć u Anety Czerskiej w Instytucie Rozwoju Małego Dziecka, i robiliśmy wiele przygotowań do tej zabawy, ale zawsze kiedy chciałam ją przygotować, akurat nie miałam pod ręką balonów w jednym kolorze. A potrzeba ich kilka-kilkanaście.

Przygotowanie do zabawy:
- dawaj swojemu dziecku do zabawy WSZYSTKO (oczywiście z zasadą zachowania ostrożności, nie myślę o żyletkach), np. kaszę, mąkę, miód, płatki, bułkę tartą, piasek, różne rodzaje folii, łupinki od orzechów - no co przyjdzie pod rękę\






Do przygotowania zabawy potrzebne są :
- 10 (lub więcej) identycznych balonów
- lejek (i/lub pomoc drugiej osoby), łyżka itp.
- kasza, mąka, płatki śniadaniowe, łupiny orzechów, olej, miód, folia, włóczka, fasola, styropian, piasek - itp.







Możliwe są dwie wersje tej zabawy, polecam jednak od razu skok na głęboką wodę. W wersji łatwej ładujesz zawartość przy dziecku (wie, czego się spodziewać). W wersji trudnej ładujesz składniki do balonów, kiedy dziecko śpi lub nie ma go w domu. (Nie kiedy nie patrzy, bo ono widzi wszystko!)

Oto zabawka gotowa - zgadywanie nie ma końca. Zawsze możecie podrzucać nowe balony.



P.S. ta zabawa doskonale rozwija zmysł dotyku ( a niektórym również węchu - dla mnie wszystkie balony śmierdzą gumą, ale niektórzy są w stanie zapachem wyczuć zawartość). Zmysł dotyku, jak każdy inny, jest ważny. A z przyczyn prozaicznych przydaje się na przykład podczas kupowania mini-figurek lego. Ryszard już wymacuje sobie, co chce. My zresztą też się nauczyliśmy. :)


Miłego dnia.



1 komentarz:

  1. Moja Szarańcza uwielbia ta zabawę, a najbardziej uwielbiaja jak balon z mąka pęka
    Radocha pełna... tylko nie matki

    OdpowiedzUsuń