sobota, 31 maja 2014

Nie ma mydlenia oczu!

Bańki mydlane są uwielbiane przez dzieci. I przez dorosłych też. Chyba każdy kojarzy je z krainą baśni, bajek i kolorowych stworów.









Ostatnio wpadła mi u znajomych w ręce książka o bańkach mydlanych. Nie wierzycie? Do nabycia na amazonie. I jest to mini rozprawa naukowa o tym, co zrobić, żeby puszczanie baniek zakończyło się powodzeniem. I jakich środków użyć, żeby bańki na pewno wyszły. No i kiedy je puszczać.

Przede wszystkim liczą się warunki atmosferyczne. Wilgotny, bezwietrzny dzień to pogoda idealna. Gorzej w suche, upalne dni, najgorzej w suche, upalne i wietrzne dni. Nie dajcie się zwieść marzeniom o tym, że kolory najlepiej wyjdą w pełnym słońcu... Najlepiej czekajcie na wilgotną ciszę przed burzą. Wtedy szanse powodzenia są największe. :-)


Autor książki poleca przygotowanie płyny na bazie mąki kukurydzianej. U innych znalazłam także płyn z domieszką gliceryny. Jeden i drugi płyn jest skuteczny, ale ten z mąką kukurydzianą nadaje się także do puszczania GIGANTYCZNYCH baniek mydlanych (z wykorzystaniem specjalnych kształtek, materiałowej opaski, tutki od ręcznika papierowego itp.)



 
 
 

Przepis nr 1:
- ćwierć kubka płynu do mycia naczyń (autor książki poleca Fairy, dla mieszkańców Australii Morning Fresh)
- 2 i ćwierć kubka wody destylowanej
- 2 łyżki stołowe gliceryny

Przepis nr 2:
- kubek płynu Fairy
- 6 kubków wody
- łyżka cukru
- 2 łyżki mąki kukurydzianej


Więcej przepisów tutaj. 

Zapewniam Was, że to naprawdę całodzienna zabawa!

No to dmuchać, machać, bańkować!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz