I sama już nie wiem, czy zaczęło się od Buzza Astrala (bohatera bajki Toy Story), czy może od kosmicznego zestawu lego? Po prostu od jakiegoś czasu mamy w domu kosmonautę, na zmianę ze strażakiem.
Usłyszałam między innymi takie rzeczy:
Możesz mnie nazywać Ryśkiem Jurijem Gagarinem. :D
Podczas usadowienia się w pralce: Oj, ciasta ta kapsuła w Apollo.
Wiesz, kiedyś jak byłem starszy, to byłem na Ksieżycu, widziałem ten cały kosmos. Jest przepiękny!
Podczas huśtania się na huśtawce (prawie zawsze) latamy gdzieś w kosmos - najczęściej na Wenus albo na Marsa. A planaty układu słonecznego w kolejności od Słońca - proszę bardzo, bez zająknięcia (nawet z pasem planetoid). Tylko zawsze na końcu pojawia się, jeszcze niezbadana Pizza Planeta!
Nie wiem, jak brzmią kosmiczne pozdrowienia, ale być może BIG BANG!
P.S. Książki ułożyłam światopoglądowo, bo czytamy po jednej. Ulubiona jest ta pt. "Kosmos" z otwieranymi okienkami i mapami nieba.
P.S.S. Wiecie jaka jest ostatnio ulubiona piosenka? "Walentyna Twist" :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz